ZIMNY PRYSZNIC W TŁUCHOWIE. GOSPODARZE GRAJĄ, GOŚCIE STRZELAJĄ [PODSUMOWANIE]
Chyba nie tak wszyscy wyobrażaliśmy sobie drugi domowy mecz na nowym stadionie. Po porażce w meczu otwarcia (0:2 z Wdą Świecie), mieliśmy dwa mecze wyjazdowe, w których dobrze się zaprezentowaliśmy (4:1 w Izbicy Kujawskiej i 6:0 we Włocławku). Dlatego, gdy w minioną niedzielę podejmowaliśmy Cuiavię Inowrocław, mogliśmy mieć nadzieję, że trzy punkty pozostaną w Tłuchowie. Wprawdzie nasi niedzielni goście to jedyna dotychczas ekipa, której udało się pokonać liderującą Wdę Świecie, jednak bezpośrednio po tym starciu, Inowrocławianie ulegli przed własną publicznością Kujawiance Izbica Kujawska (którą – jak już wspomnieliśmy – my pokonaliśmy na wyjeździe 4:1). Poza tym, goście z Inowrocławia przed spotkaniem z nami plasowali się w drugiej części tabeli, podczas gdy my jesteśmy w pościgu o podium, zajmując czwartą lokatę.
Mecz z Cuiavią, do którego przystępowaliśmy w roli faworyta, rozpoczął się o godzinie trzynastej. I chociaż aura nie dopisała, nie mogliśmy narzekać na pustki na trybunach, gdyż naszych piłkarzy dopingowało ponad sto osób. Pogoda iście angielska i oczekiwaliśmy od zawodników futbolu na angielskim poziomie. I od początku to my mieliśmy inicjatywę i staraliśmy się kreować sytuacje. Wynikiem czego była akcja przeprowadzona w 34’ przez naszych graczy. Strzał, odbita piłka, do której dobiega Szymon Winiarkiewicz i pakuje piłkę do siatki. Prowadzimy 1:0. Jednak coś poszło nie tak i nasza radość nie trwała zbyt długo. Może nawet nie minutę. Goście wznawiają, od razu suną w kierunku bramki Kuby Mikołajczaka i w sytuacji sam na sam z bramkarzem wyrównuje zawodnik gości – Dominik Kulak. Do przerwy nic już się nie zmieniło.
W przerwie trener Wyczałkowski dokonał zmian personalnych. Na boisko nie wrócił grający od początku napastnik Damian Lubak, jego miejsce zajął natomiast środkowy pomocnik – Kacper Rybacki, który został ustawiony na pozycji numer 9. Druga część meczu również przebiegała pod nasze dyktando. To my staraliśmy się zdobyć decydującą bramkę, jednak bezskutecznie. Brakowało decyzji o strzale, w wielu sytuacjach wyglądało to tak, jakby nasi piłkarze próbowali wejść z piłką do bramki przeciwnika. Nie zapominajmy jednak, co mawia piłkarski klasyk – niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. I stało się – kolejny raz sytuacja typu Tłuchowia gra piłką, przeciwnik strzela bramkę. Dośrodkowanie z lewego skrzydła, Kuba Domański próbuje wybijać piłkę, ale nie trafia w nią, a w polu karnym dopada do niej Patryk Wiśniewski i ustala wynik spotkania. Niestety, podobnie jak w meczu z Wdą, tym razem domowe spotkanie również musieliśmy kończyć w dziesięciu, gdyż żółtą kartkę otrzymał wprowadzony w przerwie Kacper Rybacki. Jednak nie mógł pogodzić się z tą decyzją arbitra i powiedział kilka słów za dużo w kierunku sędziego, wynikiem czego było drugie „żółtko” i ostatecznie wyrzucenie z boiska.
Niestety – trzy punkty jadą do Inowrocławia. Naszym zawodnikom po raz kolejny w tym sezonie zabrakło skuteczności, trochę może też pomysłu na grę, na to jak rozpracować zespół Cuiavii. Tym samym lider tabeli – zespół Wdy Świecie odjechał nam już na 11 punktów. Natomiast do podium tracimy teraz cztery oczka. Wciąż utrzymujemy czwartą lokatę, jednak po piętach depcze nam beniaminek – Unia Wąbrzeźno, która plasuje się na piątej pozycji, tracąc dwa punkty do Tłuchowii. Najbliższą szansę do rehabilitacji nasz zespół będzie miał już w najbliższą sobotę. Czeka nas wtedy arcytrudny przeciwnik, bowiem jedziemy do Bydgoszczy, by podjąć rękawice w walce z wiceliderem – Chemikiem.