CZARY MARY W PRUSZCZU [PODSUMOWANIE]
Zabierając się za pisanie podsumowania – nie wiemy od czego zacząć i jak najlepiej opisać sobotni mecz ze Startem Pruszcz. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, teren nie należy do najłatwiejszych, ale nie zrzucajmy winy na warunki atmosferyczne czy obtarte pięty po treningach.
Zaczęliśmy mecz bardzo spięci, błędy defensywne, hasło „laga” wyglądają jak urok rzucony na boisko przy sportowej. Na szczęście w tych sytuacjach potrafił bronić nas Jakub Mikołajczak, brawo Kuba! W 17′ dostajemy pierwszy strzał w kolano i pada bramka na 1:0 dla gospodarzy. Czuć było testosteron w chłopakach, bo wzięliśmy się w końcu do roboty. Dawid Marciniak blisko zdobycia dla nas bramki, ale niestety… nie udało się. Jednak przyznajemy, że strzał naprawdę palce lizać.
Do przerwy jedna bramka stracona, a w szatni czuć było duży chłód i kluczowe słowa od sztabu trenerskiego.
Zaczynamy kluczową część meczu. Pojawił się pressing i fajny ofensywny nacisk, aczkolwiek po kilku minutach znów pojawia się chaos. Próbujemy strzelić bramkę, kleimy akcje, wszystko fajnie tylko dalej bez gola. Zaszyfrowany słupek uchronił nas przed bramką… Walczymy dalej. Pod koniec meczu wyszło słońce i strzelamy gola wyrównującego. Próby i akcje były widoczne do samego końca spotkania, ale finalnie dzielimy się punktami, podajemy rękę przeciwnikom i schodzimy do szatni.
Wiadomo, że wszyscy klaszczą, bo klub który nie boi się mówić o planach traci punkty w pierwszej kolejce…znamy to, ale czytając artykuł jest na to jedno wytłumaczenie: W debiucie trenerskim w Barcelonie w La Liga Pep Guardiola przegrał z Numancią 0:1, a potem zaczęła się seria 20 meczów bez porażki.
Do zobaczenia na stadionie w Lipnie w sobotę o 13:00 – zmierzymy się z drużyną z Chełmna.